Uderzenie zwierzęcia w bok motocykla podczas jazdy
Moderator: michu
Uderzenie zwierzęcia w bok motocykla podczas jazdy
Witam, nie wiem czy ktos miał cos podobnego co ja wczoraj podczas pierwszej przejazdzki na moto.
Jade sobie droga stadardowa równa wyjezdzam za górki mam około 160km\h no i nagle czuje spore pierdykniecie w bok motocykla i noge. Bylem w takim szoku ze tylko kątem oka zobaczyłem cos wielkosci średniego psa ale zajebiscie szybkiego (zajac, sarna). But porysowany dla moto nic sie nie stało. Mili sekunda wczesniej lub pozniej to nie wiem czy bym to pisał dziś. Także zakładajcie buty motocyklowe i spodnie bo w adidasach nie byłoby kostki i łydki. Nie wiem jakim cudem nie leżałem. Chyba dziekowac tylko Bogu za to. Pozdrawiam
Jade sobie droga stadardowa równa wyjezdzam za górki mam około 160km\h no i nagle czuje spore pierdykniecie w bok motocykla i noge. Bylem w takim szoku ze tylko kątem oka zobaczyłem cos wielkosci średniego psa ale zajebiscie szybkiego (zajac, sarna). But porysowany dla moto nic sie nie stało. Mili sekunda wczesniej lub pozniej to nie wiem czy bym to pisał dziś. Także zakładajcie buty motocyklowe i spodnie bo w adidasach nie byłoby kostki i łydki. Nie wiem jakim cudem nie leżałem. Chyba dziekowac tylko Bogu za to. Pozdrawiam
- Posty: 13
- Dołączył(a): 5 października 2007, o 11:25
- Lokalizacja: Podlasie
Mnie najczęściej koty atakują. Kiedyś z kumplem jedziemy kot czarny stoi na polu i się gapi kolega przejechał kot dalej stoi ja jechałem jakieś 70km/h on stoi nadal i się gapi i jak przejeżdżałem blisko to nagle zachciało przebiegać mu się przez drogę dobrze, że wyhamowałem bo bym przejechał przez niego i mogła by być gleba.
- Posty: 505
- Dołączył(a): 29 marca 2009, o 10:57
- Lokalizacja: Okolice Opola
BoBoGPZ napisał(a):Mnie najczęściej koty atakują
Ja miałem identyczny przypadek też jadę z kumplem , kumpel jechał pierwszy ja za nim patrzę a za poboczem stoi kot i odziwo też był czarny, kolega śmignął nawet go nie zauważył ja trochę odpusciłem patrzę a on dalej stoi, myślę sobie co się tak gapi coś z nim nie tak i chyba było bo chwilę później stał przedemną i dosłownie centymetry dzieliły moje koło od niego - oba hamulce do spodu i ledwo ledwo dałem radę , heh... identyczny przypadek :-D
- Posty: 106
- Dołączył(a): 16 kwietnia 2008, o 09:20
- Lokalizacja: podkarpacie
- Posty: 90
- Dołączył(a): 10 października 2007, o 23:23
- Lokalizacja: z Marsa
- Posty: 247
- Dołączył(a): 23 listopada 2008, o 00:30
- Lokalizacja: P
ja pierdole :evil: ... jeb.. zwierzęta :evil: . wczortaj jade z kolegą około godziny 15, jechałem za nim, wyprzedzillismy jakąs puszkę ale za szybko nie jechalismy - koło stowki, kolega troche sie ode mnie oddalił - nagle widzę jak z pola (na szczęście żyto jeszcze nie jest wysokie) wybiega prosto pod koła vx sarna.Całe szczęscie jakos sie udało... ja miałem serce w gardle
uważajcie na te zwierzęta
Ar2m a zobaczysz co sie bedzie działo w sierpniu w czasie żniw
uważajcie na te zwierzęta
Ar2m a zobaczysz co sie bedzie działo w sierpniu w czasie żniw
- Posty: 330
- Dołączył(a): 23 sierpnia 2007, o 18:06
- Lokalizacja: Brenno/Pozna
A ja mam pytanko do doświadczonych i co dużo latają ;-) Czy można wyrznąć glebę przez jeża :?: dzisiaj wracając z stolicy przy około 140 wyszedł mi jeż , ja w panice zacząłem ostro hamować że zblokowało mi jedno albo nawet 2 kólka i nie wiem czy cała ta panika była potrzebna :-P
Pozdro.
Pozdro.
- Posty: 405
- Dołączył(a): 12 lutego 2009, o 19:37
- Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
- Kod: Zaznacz cały
to zalezy czy ten jez sie nastoszyl. bo jesli tak to opóny mogą ekspodowac od jego kolców
sadzisz ze kolce jeza przebija opone motocykla? Skad ta teza?
- Posty: 528
- Dołączył(a): 23 lipca 2008, o 13:49
- Lokalizacja: Chorz
gdzies na forum nie dawno był link, gdzie gosc uderzył valkirią w sarne i nie hamował - wyszedł z tego bez gleby
lis, zajac, kot czy pies magą spowodować wypadek - wszystko zależy od predkosci, jakosci jezdni, zachowania motocyklsity
lis, zajac, kot czy pies magą spowodować wypadek - wszystko zależy od predkosci, jakosci jezdni, zachowania motocyklsity
- Posty: 330
- Dołączył(a): 23 sierpnia 2007, o 18:06
- Lokalizacja: Brenno/Pozna
taki przypadek jak ten z ta valkirią to chyba raz na milion sie trafia
osobiscie nie wyobrazam sobie spotkania z takim bydlakiem na drodze
jesienia samochodem potraciłem taka sarne z ok 60km/h auto wygladało jak po czołówce rozbite obie lampy,zderzak+belka grill i maska
osobiscie nie wyobrazam sobie spotkania z takim bydlakiem na drodze
jesienia samochodem potraciłem taka sarne z ok 60km/h auto wygladało jak po czołówce rozbite obie lampy,zderzak+belka grill i maska
- Posty: 1593
- Dołączył(a): 9 marca 2008, o 00:41
- Lokalizacja: CB
Przytaczając moj wypadek autem to jechalem moze 10km/h,kumpel przede mna i nakrecalismy,on na recznym i nie zdazyl odjechac a ja lekko mu puknalem w zderzak bo nie zdazylem wyhamowac-toczylem sie i myslalem ze kumpel zdazy odjechac.On do wymiany mial tylko zderzak tylni a mi od tego pukniecia albo raczej pykniecia poszedl grill,zderzak,lampa pękła na szczescie tylko lekko i maska sie zgięł oraz belka mocująca.A predkosc byla w granicach 10 km/h!!!
-
misza198818
ja jeszcze za czasów SV 650S zjeżdżałem z trasy, prędkość około 20km/h bo dziury były, nagle ze stacji gazowej urwał się z łańcucha wilczur i biegł prosto na mnie, udało mi się aby uderzył mi w bok, poczułem cholernie szarpnięcie, pies znalazł się pod motocyklem (zawinął się pod koło a później odbił się od gleby i pobiegł w siną dal) na szczęście mocno trzymałem kierownice i nie zaliczyłem dzwona. Do dzisiaj dziwie się jak to się stało że nie złapałem gleby.
Inna sytuacja to jak jechałem 60km/h Banditem 600 i uderzył mi w kask niewielki ptak. Czułem jak by mi granat wybuchł a szczęście, że to była boczna droga bo zacząłem jechać po całej jezdni i w momencie się zatrzymałem.
Inna sytuacja to jak jechałem 60km/h Banditem 600 i uderzył mi w kask niewielki ptak. Czułem jak by mi granat wybuchł a szczęście, że to była boczna droga bo zacząłem jechać po całej jezdni i w momencie się zatrzymałem.
- Posty: 40
- Dołączył(a): 15 czerwca 2009, o 15:37
- Lokalizacja: Wroc
Ja miałem w sumie 2 takie ,,zwierzęce sytuacje'' jadę sobie ok 70-80 km/h boczną drogą do okoła pola i nagle nie wiadomo skąd przed sobą mam jakiegoś wielkiego ptaka wyglądał jak myszołów i przed zderzeniem uratowało mnie tylko to że jeżdżę plastikiem :) bo go tak jakoś bokiem, na wysokości rąk zdmuchnęło do tyłu, nawet nie zdążyłem zahamować.A druga trochę idiotyczna. Zaczynając moją przygodę z jednośladami jeździłem squtem 50 jako że większych prędkości nie rozwijał kupiłem sobie kask ,,Taigera'' za 85zł i jeszcze w ten sam dzień upadł mi z wysokości ok 15cm na ziemie i pękła szybka :shock: no co miałem robić ?? Jeździłem sobie dalej i tak jadę i jadę i nagle widzę osę przed sobą i po chwili uderzenie jakby pięścią oczywiście w oko, na szczęście odruchowo je zamknąłem lekko przychamowałem i jadę dalej...jakieś 1,5 minuty później patrze w dół a osa siedzi w kasku na wysokości ust szybkie hamownie zrzucam z kask z głowy i rzucam na ziemie na szczęście mnie nie dziabnęła. Od tej pory kupiłem kask Nitro i żadnych problemów :)
- Posty: 12
- Dołączył(a): 6 sierpnia 2009, o 15:51
- Lokalizacja: Trzebnica
No to moze moje spotkanie ze sarenka.
Nocna jazda przez las (wtedy byl to Bandit 600N)
Nie oswietlona droga przez las ( ciemno jak w du...e ) , spokojne zakrety .
Wychodzac z zakretu na prostą ukazuje mmi sie sarna na srodku drogi ( mialem do niej z kilkanascie metrow )
W sekundzie wylaczylem dlugie zal. klakson i przedni hamulec na full - swiatlo poszlo w dol (czyli juz nie wiedzialem gdzie jest sarna i co robi ) . Jak dojezdzalem do miejsca gdzie ona stala (ciagle na hamulcu) pozostalo mi tylko oczy zamknac i czekac jak dostane to futro na klate . Jak przejechalem miejsce w ktorym stala sarna zwolnilem hamulec swiatlo sie podnioslo a po sarnie ani sladu nawet nie wiem w ktora strone uciekla.
Dla mnie byla to nauczka na przyszlosc ;-) .
Nocna jazda przez las (wtedy byl to Bandit 600N)
Nie oswietlona droga przez las ( ciemno jak w du...e ) , spokojne zakrety .
Wychodzac z zakretu na prostą ukazuje mmi sie sarna na srodku drogi ( mialem do niej z kilkanascie metrow )
W sekundzie wylaczylem dlugie zal. klakson i przedni hamulec na full - swiatlo poszlo w dol (czyli juz nie wiedzialem gdzie jest sarna i co robi ) . Jak dojezdzalem do miejsca gdzie ona stala (ciagle na hamulcu) pozostalo mi tylko oczy zamknac i czekac jak dostane to futro na klate . Jak przejechalem miejsce w ktorym stala sarna zwolnilem hamulec swiatlo sie podnioslo a po sarnie ani sladu nawet nie wiem w ktora strone uciekla.
Dla mnie byla to nauczka na przyszlosc ;-) .
- Posty: 53
- Dołączył(a): 30 listopada 2009, o 22:27
- Lokalizacja: Belfast
Ja jadąc jakoś tak we wrześniu droga wylotowa na Warszawe tez dookola lasy ,juz sie ciemnawo robilo 17 18 moze,widze z daleka cos w rowie stoi juz wiedzialem co to moze byc,zwolnilem i wiec gaz do odciecia a sarna wyleciala na srodek zatrzymala sie patrzy i zawrocila :-P
- Posty: 247
- Dołączył(a): 23 listopada 2008, o 00:30
- Lokalizacja: P
Ja we wrześniu, w słoneczną niedzielę jadąc drogą w swojej miejscowości przy prędkości 65km/h widzę kontem oka kota, który wskakuje pobocza z lewej strony. Ścisnąłem kierownicę i odkręciłem manetkę na maksa.... kot siłą rozpędu uderzył w przednei koło, a raczej w widelec, nawet nei wykrzywił tarczy. Ztrzymałem się od razu, akotek tlyko ogoniek pomachał i zszedł :D
Kumpel wziłoł koda za ogon i poniósł do najbliższej chaty i dzowni dzwonkiem. Otwiera kobieta, kumpel unosząc martwego kota za ogon pyta: to Pani kot? Na szczęscie nie był Jej :D
Dobrze, że odkręciłem manetkę w przeciwnym rziez wiołbym go pod przednie koło, aż boję sie pomysleć jakby się to zakończyło.
Kumpel wziłoł koda za ogon i poniósł do najbliższej chaty i dzowni dzwonkiem. Otwiera kobieta, kumpel unosząc martwego kota za ogon pyta: to Pani kot? Na szczęscie nie był Jej :D
Dobrze, że odkręciłem manetkę w przeciwnym rziez wiołbym go pod przednie koło, aż boję sie pomysleć jakby się to zakończyło.
- Posty: 138
- Dołączył(a): 30 marca 2008, o 21:01
SPIDER_NINJA napisał(a):Kumpel wziłoł koda za ogon i poniósł do najbliższej chaty i dzowni dzwonkiem. Otwiera kobieta, kumpel unosząc martwego kota za ogon pyta: to Pani kot
ale ze co chcieliscie odszkodowanie za tego "koda" dostac :mrgreen:
- Posty: 2724
- Dołączył(a): 15 czerwca 2007, o 22:13
- Lokalizacja: wroclaw
SPIDER_NINJA napisał(a):Dobrze, że odkręciłem manetkę w przeciwnym rziez wiołbym go pod przednie koło, aż boję sie pomysleć jakby się to zakończyło.
Bardzo dobrze! Niestety większość ludzi ma odruchy niestety nie do opanowania i widząc takiego kotka skręcą w pole aby go ratować - np. ja. Tak samo z puszkami - biegnie piesek , uciekamy na pobocze gdzie czeka nas drzewo. Nie zrozumcie mnie zle , bardzo lubię zwierzęta, wręcz kocham , ale życie ludzkie jest więcej warte.
- Posty: 129
- Dołączył(a): 22 marca 2008, o 14:09
- Lokalizacja: szczecinek
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości